W ostatnim czasie zdarzyło mi się nocować w (a raczej przy) beskidzkiej Chatce w Nieznajowej, która pośród turystów obrosła już niemal w legendę z uwagi na niesamowity, gitarowy klimat. Apolinary Polek napisał nawet na jej cześć kołysankę (do posłuchania tutaj).
Z nadzieją na solidne śpiewogranie przemierzyliśmy ze znajomymi spory kawał Beskidu Niskiego. Już na miejscu zastaliśmy mnóstwo samochodów, którymi nie-turyści przyjechali sobie na nocleg z dziećmi, rozbiliśmy namioty na zewnątrz i zasnęliśmy, nie chcąc budzić grą chrapiącego wokół tłumu. W następny dzień zatrzymała nas pod dachem spora ulewa, więc ku irytacji niektórych siedliśmy w kuchni i wykończyliśmy w kilka godzin wszystkie śpiewniki. Do wielkich plusów chatki zaliczyłbym niezwykle przyjaznego kierownika, a także odbywające się nocą łemkowskie opowieści, na które się jednak nie załapaliśmy. Mimo wszystko nie tak wyobrażałem sobie legendę. Może następnym razem się poszczęści :-).
Byłem tam parę lat temu. Co do grania to nie pamiętam bo i tak zawsze grałem ze swoich śpiewników. Polecam chatkę w Ropiance. Tam żaden samochód nie dojedzie.
OdpowiedzUsuń