Wstępniak
Dawno, dawno temu
pisałem o utworze
"Kdo na moje místo" pochodzącym ze zbioru śląskich pieśni Petra Bezruča. Jaromír Nohavica udźwiękowił go i zaśpiewał w filmie
"Rok Diabła". W ostatnim czasie, w ramach zajęć z literatury czeskiej, nakreśliłem interpretację tego wiersza dzięki czemu odkryłem go w jakimś sensie na nowo. Dwie rzeczy mnie mocno zaskoczyły — po pierwsze ogromny dramatyzm sączący się z wersów, a po drugie "ukryta zwrotka", pominięta przez Nohavicę
(w komentarzach znajdziecie link do pełnej wersji z 1983 r., potem zwrotka gdzieś uciekła). Poniżej przedstawiam tekst interpretacji, miłej lektury :-).
Interpretacja
Przełom XXI i XX w. przyniósł coś, czego ludzkość dotąd nie doświadczyła. Była to rewolucja przemysłowa, wdzierająca się coraz śmielej w życie obywateli bogatszych państw. Rozpoczynała się era bezdusznego i bezwzględnego kapitalizmu, czerpiącego garściami z mało chlubnych doświadczeń minionych epok. Wzmagały się dekadenckie głosy o upadku wszelkich wartości, o zmierzchu europejskiej cywilizacji trawionej bezsensownością ludzkiej egzystencji. Rewolucja nie ominęła i ziem czeskich, w tym górniczych rejonów Śląska. Żyjący w fatalnych warunkach robotnicy coraz śmielej domagali się tam swoich praw, atakując bogatych, niemieckich panów. W 1899 r. do praskiej redakcji „Času” doszło pięć niezwykłych wierszy, podpisanych pseudonimem Petr Bezruč. Ich ostry wydźwięk zaskoczył nawet c.k. cenzurę, która częściowo zakazała publikacji, oskarżając poetę o obrazę członków rodziny cesarskiej. Nigdy wcześniej literatura czeska nie widziała tak dużej dozy agresywności i desperacji (ale także ksenofobii) w głosie przeciwko niesprawiedliwości społecznej. W odpowiedzi na duże zainteresowanie czytelników Bezruč napisał kilka kolejnych utworów, w tym ponury wiersz „Kdo na moje místo”.
Podmiotem lirycznym w wierszu jest mężczyzna, śląski górnik, jedno z najczęściej spotykanych wcieleń bohaterów kreowanych przez Bezruča. Podmiot to człowiek starszy, będący u skraju sił, prawdopodobnie zbliżający się do kresu żywota. Sprawia wrażenie ciężko doświadczonego przez los, wciąż zmagającego się ze światem bogatych wyzyskiwaczy. Zastanawia się, kto go zastąpi, kto po śmierci wstąpi na jego miejsce, aby nosić to samo brzemię. Co ciekawe, można w pewnym sensie utożsamiać podmiot liryczny z autorem. Bezruč, jako mieszkaniec Brna, nie był związany z górnikami, ani nawet ze Śląskiem. Wspólnym mianownikiem łączącym go z główną postacią są dwa pierwsze wersy, „Tak málo mám krve a ještě mi teče / z úst.”, nawiązujące do choroby, na którą cierpiał. Bezruč powiedział kiedyś, że „gdy opuszczało go zdrowie, ustępowała siła nakazująca milczenie”. Nękany objawami gruźlicy, przelał swój ból na karty wiersza. Odbiorcy nie wiedzieli, kim naprawdę jest anonimowy autor. Nie kryli zaskoczenia, gdy okazał się niepozornym urzędnikiem cesarskiej poczty.
Powstaje pytanie: do kogo kierowany jest ów utwór? Podmiot liryczny przedstawia swój monolog bez precyzowania adresata, zaryzykowałbym jednak hipotezę, że mówi w imieniu „starego szczepu” Ślązaków do obywateli pozostałych części kraju, dotąd niewrażliwych na los robotników. Miejscem przebywania podmiotu są prawdopodobnie górnicze rejony niewielkiego miasta Vítkov (położonego w kraju śląsko-morawskim, niedaleko Opavy, rodzinnego miasta Bezruča). Temat przewodni wiersza stanowi narzekanie na niesprawiedliwy los, nie jest to jednak melancholijny lament. Można tu zaobserwować wielką agresję, mającą zaszokować czytelnika i zwrócić za wszelką cenę jego uwagę. Nieprzebrany gniew ostudzony jest bezradnością, w ten sposób odbiorca dostrzega tragedię i w miejsce zbulwersowania rodzi się w nim współczucie.
Twórczość Bezruča to istny tygiel stylistyczny, krytycy nazywali ją „głazem narzutowym” czeskiej poezji. Poeta wyraźnie odcina się od sztuczności lambu lumirowców, czerpiąc garściami z dorobku symbolistów i zwolenników realizmu (szczególnie Josefa Svatopluka Machara). Nie inaczej jest w przypadku wiersza „Kdo na moje místo”. Już sam tytuł nosi znamiona melancholii, wprowadza atmosferę, w której nie ma miejsca na humor i ironię. Liryka bezpośrednia potęguje tutaj wrażenie beznadziejności. Dekadencki, wewnętrzny monolog podmiotu lirycznego, przesycony nacechowanymi ujemnie epitetami („škaredý horník”, „zaťatou pěst”), napełnia utwór bólem i gniewem. Silnie zarysowany podmiot liryczny kontrastuje z przedstawionymi w negatywnym świetle bogaczami i Żydami („ty bohaté židy, ty grofy ze šlachty”), wydostawszy się z kopalni na powierzchnię mierzy ich pełnym nienawiści i sprzeciwu wzrokiem. Owa kontrastowość stała się zarzewiem szerokiej krytyki Bezruča, otwarcie okazującego niechęć do Polaków, Żydów i Niemców. Należy dodać, że w opisywanym wierszu mamy do czynienia z obrazowaniem w pełni realistycznym, z elementami fantastyki sprowadzonymi do pomniejszych metafor („noc zřela mi z očí, plam z nozdry mi vál”).
Utwór dzieli się na trzy części: strofę i powtórzony dwa razy refren. Należy do zbioru pieśni, aczkolwiek Bezruč sam przyznał, że talentów muzycznych nigdy nie miał. Refren służy tu domknięciu całości, otoczeniu gniewu lamentem. Strofa składa się z dwóch rozdzielnych części, często w recytacji pomija się drugą, krótszą. W układzie sylab trudno znaleźć jakąkolwiek regularność, jest ich od 7 do 13 w wersie. Zadziwia przy tym rytmiczność wiersza, spowodowana użyciem daktyli, które w połączeniu z patosem nadają słowom niezwykłe zabarwienie emocjonalne. Układ rymów wykazuje parzystość (AABB), jest przy tym stosunkowo prosty i przejrzysty. Z uwagi na mieszanie się na końcu wersów akcentów paroksytonicznych i oksytonicznych, występują zarówno rymy męskie, jak i żeńskie. Prostota nie stanowi zarzutu, wręcz przeciwnie, polepsza rytmikę.
Repertuar użytych środków stylistycznych nie imponuje, najbardziej widoczne są: inwersja („V dým zahalen vítkovských pecí jsem stál”) oraz hiperbola (autor celowo wyolbrzymia nienawiść górnika, potęgując dramatyczność). Daje się dostrzec kilka nieskomplikowanych epitetów i anafor („kdo na moje místo / kdo zdvihne můj štít?). Mamy do czynienia z symbolami diademu i tarczy. Tarczę („kdo zdvihne můj štít?”) interpretuje się na różne sposoby, przeważnie jako atrybut obrońcy uciśnionego ludu, w duchu sprzeciwiającego się wszelkiej niesprawiedliwości, będącego ostoją ludzkiej godności. Po śmierci podmiotu lirycznego ktoś musi przejąć rolę „burzyciela”, aby robotnicy nie zapomnieli o swoich prawach. Inne rozumienie tarczy, to swoisty „parasol” rozpostarty nad rodziną, której praca w kopalni zapewnia przeżycie. Drugą z interpretacji odrzuciłbym, jako znacznie mniej prawdopodobną (wydźwięk utworu jest zdecydowanie za ostry, żeby ją poprzeć). Kolejny symbol, diadem, oznacza oczywiście bogactwo i władzę.
Reasumując – wszystkie hipotezy przedstawione w powyższym tekście uważam za słuszne. Górnik, agresywnie, ale i bezradnie, zwraca uwagę rodaków na społeczną niesprawiedliwość, rozpaczając nad tym, co stanie się po jego śmierci, kto weźmie jego „tarczę”. Poezja Petra Bezruča wciąż nie jest miło widziana w Polsce, aczkolwiek dla Czechów poeta ten stanowi swoistą ikonę, której nie są w stanie przyćmić nawet ksenofobiczne poglądy. Wiersz „ Kdo na moje místo”, choć wciąż szokuje, doczekał się wielu kontynuacji we współczesnej kulturze (w tym okraszonej muzyką wersji Jaromíra Nohavicy). Trudno oceniać go obiektywnie z perspektywy ponad stu lat, ale niezależnie od okoliczności trudno też odmówić człowiekowi prawa do dążenia ku godnemu życiu.
(jeśli ktoś dotarł aż tutaj to gratuluję wytrwałości ;-))